#1 2010-06-30 22:18:29

Katana

Użytkownik

Punktów :   

Słodka przeszłość (GazettE)

Na wstępie: Wielkie podziękowania dla May z innego forum,dzięki której wygląda to tak,jak wygląda.
Pisane przy "Crucify my love" pod wpływem "impulsu",czy czegoś w tym stylu. To chyba jedyne godne pokazania tu...I oczywiście yaoi ^,^ Mimo,że nie przepadam za tym pairingiem,to tak jakoś samo wyszło.
Mały brak ścisłości,jeśli chodzi o wiek bohaterów i już się zamykam.
Miłego marnowania czasu na czytaniu moich nędznych wypocin:


Najpierw był piękny początek. Działo się to jeszcze w liceum, a ja pamiętam tak, jakby zdarzyło się wczoraj.
Poznaliśmy się zwyczajnie, wiele osób nawiązuje w ten sposób znajomości. Po prostu mieliśmy przerwę między lekcjami, a żadnego z naszych znajomych nie było tego dnia w szkole z powodu epidemii grypy. Siedziałeś na parapecie, a ja podszedłem do ciebie i zacząłem rozmowę. Bardzo szybko się rozwinęła i okazało się, że mamy mnóstwo wspólnych tematów. Chodziliśmy i rozmawialiśmy razem przez cały dzień. Następnego dnia było podobnie, ale tym razem to ty podszedłeś do mnie i zagadałeś. Do dzisiaj uśmiecham się, wspominając, gdy tak się zagadaliśmy, że zapomnieliśmy o bożym świecie i zostaliśmy sami na korytarzu. W połowie lekcji zauważył nas dyrektor. Ale miałem wtedy szlaban.
Wciąż zbliżaliśmy się do siebie, z każdym dniem. Nawet po powrocie naszych przyjaciół, nie szczędziliśmy czasu na rozmowy i wygłupy. Oczywiście zdarzały się kłótnie i nieporozumienia. Jedno takie trwało nawet dwa tygodnie. Do dzisiaj wydaje mi się, że to ja je spowodowałem i zawsze, gdy o tym myślę, czuję drobne ukłucie w sercu. Widząc tylko czubek własnego nosa nie potrafiłem zauważyć, gdy twoje poczucie własnej wartości spadło niemalże do zera. Zobaczyłem to niestety za późno, bo zacząłem dociekać dopiero w chwili, gdy dojrzałem kreskę na twoim nadgarstku. Dzisiaj już nie ma po niej śladu, bo rana nie została. Wyleczyliśmy ją razem i nie musiała się nawet zabliźniać. Po prostu zniknęła. Wtedy przyrzekłem, że już nigdy cię nie zostawię.
Z czasem zacząłem lubić cię coraz bardziej, a w drugiej klasie poczułem tę „iskierkę”. Zacząłem za tobą szaleć. Byliśmy wtedy najlepszymi przyjaciółmi. Stało się to zwyczajnie, jakby automatycznie. Nagle dostrzegłem, że potrafisz rozchmurzyć każdy mój zły dzień, przegonić każdą burzę w moim życiu. Przebywanie z tobą przestało być dla mnie samą radością, doszła do niej fascynacja twoją osobą i chęć spędzania z tobą każdej chwili, mimo, że byliśmy wtedy niemal nierozłączni.
Minęło wiele dni, które spędziliśmy razem, ale najwyraźniej pamiętam ten jeden niezwykły…
Była dyskoteka szkolna dla całego liceum. Na początku krępowaliśmy się cokolwiek robić, ale po paru piosenkach zaczęliśmy tańczyć i się wygłupiać. Wyginaliśmy się w rytm muzyki, śmiejąc się z siebie nawzajem. Raz nawet wpadłem na ciebie. Byłeś tak zdezorientowany, że runąłeś na ziemię, a ja za tobą. Na początku cały poczerwieniałeś, tym bardziej, że widziała to dziewczyna, która ci się podobała. Nie była brzydka, ani głupia, ale ja nigdy nie potrafiłem jej polubić. Ona mnie też. Ale mimo to zwierzałeś mi się, a ja – jak przystało na dobrego przyjaciela – doradzałem ci i pomagałem zdobyć jej serce. W trakcie dyskoteki spojrzała na mnie zawistnie, gdy leżałem na roześmianym Shimie, czyli tobie. Lubiłem cię wtedy tak nazywać. Mimo wszystko postarałem się dość szybko pozbierać i pomóc wstać też tobie. Dalej wszystko odbyło się bez rewelacji – dziewczyna unikała cię i udawała obrażoną, przez co byłeś trochę smutny, ale ja potrafiłem cię pocieszyć. Coś zdarzyło się dopiero po całej imprezie. Byliśmy spoceni, ale zadowoleni, bo wyszaleliśmy się do woli. Właśnie ścierałem z czoła pot, a do łazienki wszedłeś ty. Powiedziałeś tylko, że dziewczyna dowiedziała się o twoich uczuciach i oznajmiła, iż cię nienawidzi i nigdy nie będzie w stanie pokochać. W myślach nadałem jej niecenzuralną nazwę i zacząłem cię pocieszać. Usiadłeś w kącie na ziemi, a ja obok ciebie. Nie chciałeś płakać, to łzy same popłynęły z twoich oczu, a ja…to było instynktowne…przytuliłem cię i mówiłem, że nie jest ciebie warta. Ani ciebie, ani twoich łez. Spojrzałeś na mnie i…nigdy nie zapomnę tego wzroku, twoich oczu, ust, całej twarzy wtedy i słów:
- Akira...wiesz…jest jedna sprawa… - nie mówiłem nic, czekając, aż rozbudujesz zdanie – …ja…kocham cię…
Byłem zaskoczony i w pierwszej chwili nie potrafiłem nic zrobić, ani powiedzieć. W mojej głowie plątało się mnóstwo myśli. Nigdy nie zapomnę tego uczucia. Było jak mieszanka wszystkiego – podniecenia, radości, strachu, niepokoju - która zaraz miała wybuchnąć, a ja obudzić się i z żalem stwierdzić, że to sen. Ale nie, to wszystko było prawdziwe. Wtedy powiedziałem, że odwzajemniam twoje uczucie i zasmakowałem twoich ust. Powiedziałbym, że były słodkie, choć tak naprawdę nie dało się określić ich smaku. Z każdą chwilą narastała w nas namiętność i podniecenie. Łzy zdążyły szybko wyschnąć z twoich policzków. Osuszyłem je ja swoimi ustami. Nie doszło między nami do niczego więcej. Z jednej strony żałowałem, ale z drugiej nie chciałem tłumić rozsądku namiętnością. To było piękne i nie zapomnę tej chwili do końca mojego życia. Mimo, że była tak ulotna.
Potem trochę krępowaliśmy się przed okazywaniem swoich uczuć w szkole. Inaczej było, gdy zostawaliśmy sami – wtedy pochłaniały nas uczucia, jakie do siebie żywiliśmy pomieszane z namiętnością. Bolało mnie, gdy dzień po dyskotece, próbowałem objąć cię w pasie. Chciałem poczuć twój zapach, ale ty odepchnąłeś mnie. Usłyszałem śmiechy i wiedziałem, że twoje policzki pokrywa rumieniec wstydu. Miałem ochotę wtedy skulić się jak dziecko i zacząć płakać, ale ukryłem się pod maską twardziela bez uczuć, bo tak było łatwiej. Do końca dnia unikaliśmy siebie nawzajem. Ja miałem cię dość, byłem wściekły i zdruzgotany, a tobie było wstyd i bałeś się do mnie podejść. Pamiętam, że gdy wróciłem tego dnia do domu, zamknąłem się w łazience i zacząłem płakać. Wtedy pochlipywania zza drzwi usłyszała siostra i zaczęła ze mną rozmawiać. Była starsza i zawsze pomagała mi w najcięższych chwilach. Po półgodzinnym namawianiu, wreszcie otworzyłem drzwi, a ona przytuliła mnie i zaprowadziła do swojego pokoju. Nagle zburzył się mur wokół mojego serca i zacząłem opowiadać bez opamiętania o wszystkim, co mnie dręczyło. Trwało to godzinę. Siostra łatwo zaakceptowała moje preferencje seksualne i doradziła mi, bym się nie zniechęcał, tylko z tobą porozmawiał, bo pewnie cię to wszystko po prostu przeraziło. W takich chwilach cieszyłem się, że mam taką wyrozumiałą siostrę.
Następnego dnia problem sam się rozwiązał. W chwili, gdy pojawiłem się w drzwiach szkoły, ty już na mnie skoczyłeś, przytulając się i wciąż powtarzając słowo „przepraszam”. Wybaczyłem ci i wtedy drugi raz zasmakowałem twoich ust. Wydawały się być spragnione mojego pocałunku. Potem nie było łatwo, tym bardziej, że nie wszyscy akceptowali nasz związek, ale wystarczyło, że my go zaakceptowaliśmy i mogliśmy już razem dążyć do szczęścia.
Trwało to rok. W trzeciej klasie przeżyliśmy swój pierwszy raz. Nie da się tego opisać, choć do dziś pamiętam ten ból i nasze mocno zaciśnięte dłonie. Byliśmy wtedy razem i czuliśmy to razem, tak, jak zawsze. Pamiętam nasze przyspieszone oddechy, mieszające się ze sobą, nasze ciała, które splecione razem mogły tworzyć jeden organizm i ból, przerażający ból, który czuliśmy obydwoje, tłumiony przyjemnością, którą czerpaliśmy zarówno ze stosunku, jak i ciepła swoich ciał.
Założyliśmy pierwszy zespół. Był on kompletnym niewypałem. Dopiero z drugiego „coś” wyszło. I wtedy, kiedy „coś” wyszło, nasze uczucie zaczęło blaknąć, zanikać. A przynajmniej tak nam się wydawało. Teraz myślę, że po prostu potrafiliśmy pokochać mocniej kogoś innego, niż siebie nawzajem. Czasami wracam myślami tam, w odległą przeszłość i myślę o niej z małym żalem i utęsknieniem, ale wiem, że nikt inny nie potrafiłby zastąpić Rukiego. On jest jedyny, niezastąpiony i właśnie przysypia na kanapie w moim salonie. Wygląda bardzo słodko. Ty też znalazłeś sobie kogoś. Podchody z Yuu nareszcie się skończyły i jesteście razem. A ty i ja od czasu rozpadu „nas” znowu zostaliśmy przyjaciółmi i jesteśmy nimi do teraz. Piękny początek i nie gorszy koniec.


No i tyłek(żeby nie powiedzieć gorzej)...wiedziałam,że się nie spodoba T_T

Ostatnio edytowany przez Katana (2010-07-03 12:23:49)

Offline

 

#2 2010-07-03 12:37:26

 Chocoletta

Administrator

Punktów :   

Re: Słodka przeszłość (GazettE)

Ej no, ej! Mi się podoba ^^ Bardzo lubię tego typu ficki, bo w pewnym sensie dają do myślenie.


the black day still won't fade~

Offline

 

#3 2010-07-03 21:19:14

Katana

Użytkownik

Punktów :   

Re: Słodka przeszłość (GazettE)

Serio? *^*

Offline

 

#4 2010-07-03 23:23:33

 Chocoletta

Administrator

Punktów :   

Re: Słodka przeszłość (GazettE)

Serio, serio. Takich się naczytałam już masę i wcale nie mam ich dość.


the black day still won't fade~

Offline

 

#5 2010-07-31 15:43:17

 Chizuru

Uruha's wife ;3

Punktów :   
Wiek: 17

Re: Słodka przeszłość (GazettE)

popieram panią Admin ^^
mi też się bardzo podobało i uwierz mi... już wolę pairing Reita x Uru niż Uru x Aoi... bleeeeee *krzywi się*
no ale tutaj wszystko było git ^^ fajnie, że to dodałaś ;*


www.ars-amandi.blog.onet.pl  <- fan fick o Gazetach, który piszę z najlepszą przyjaciółką ^^

Offline

 

#6 2010-08-09 21:02:11

Katana

Użytkownik

Punktów :   

Re: Słodka przeszłość (GazettE)

miło mi ^^ No ja akurat wolę AoixUru xP Takie zboczenie małe... Tego ficka w sumie napisałam pod wpływem impulsu,tak jakoś samo wyszło ^^
No i dziękuję

Offline

 

#7 2010-11-05 22:02:52

 NyappyXD

Użytkownik XD

Punktów :   
Wiek: Anonim

Re: Słodka przeszłość (GazettE)

Ale dlaczego wraz z sukcesem drugiego zespołu uczucie zaczęło blaknąć? Nie rozumiem.

Offline

 

#8 2011-01-07 21:41:12

Katana

Użytkownik

Punktów :   

Re: Słodka przeszłość (GazettE)

Po prostu minęło...wszystko kiedyś mija,ale możesz to interpretować jak chcesz : )

Offline

 

#9 2011-01-07 22:00:50

 NyappyXD

Użytkownik XD

Punktów :   
Wiek: Anonim

Re: Słodka przeszłość (GazettE)

Ale ja tego nie rozumiem i nie wiem, jak mam to interpretować. "Teraz myślę, że po prostu potrafiliśmy pokochać mocniej kogoś innego, niż siebie nawzajem" tego chyba najbardziej nie rozumiem. W ogóle końcówka jakoś mało zrozumiała jak dla mnie. Od ilu to właściwie jest lat?

Offline

 

#10 2011-01-07 22:30:56

Katana

Użytkownik

Punktów :   

Re: Słodka przeszłość (GazettE)

Właśnie myślę,że nie ma ograniczenia wiekowego (nie lubię go)...każdy ma to rozumieć jak chce...nie ma tu żadnych scen erotycznych,ani niczego takiego...
Zrozum to dosłownie. Ich miłość zmalała,wygasła,skończyła się...była ulotna,jak chwila...Minęła wtedy,kiedy pojawił się ktoś inny...

Offline

 

#11 2011-01-08 09:30:49

 NyappyXD

Użytkownik XD

Punktów :   
Wiek: Anonim

Re: Słodka przeszłość (GazettE)

Aha! Dzięki! Ale pisząc o ograniczeniach nie miałam na myśli erotyki tylko to, w którym wieku da się to zrozumieć.

Offline

 

#12 2011-03-24 22:30:39

Katana

Użytkownik

Punktów :   

Re: Słodka przeszłość (GazettE)

Myślę,że wiek nie ma nic do zrozumienia,bo każdy w innym wieku rozumie inaczej : )
Zresztą nie jestem w tym dobra xD

Offline

 

#13 2011-03-25 12:47:05

 Mekare

Moderator

Punktów :   
Wiek: 19

Re: Słodka przeszłość (GazettE)

bardzo mi się podobało. lubię teksty napisane w tym typie narracji szczególnie, że Twój wyjątkowo przyjemnie się czyta. ^^ masz coś jeszcze?


Hey God! Are you ready?

Offline

 

#14 2011-03-28 16:46:23

Katana

Użytkownik

Punktów :   

Re: Słodka przeszłość (GazettE)

Mam parę...raczej nie w takiej narracji...
cieszę się,że Ci przypadło ^ ^

Offline

 

#15 2011-03-28 16:53:00

 Mekare

Moderator

Punktów :   
Wiek: 19

Re: Słodka przeszłość (GazettE)

narracja to nie problem, wolno mieć nadzieję, że czymś jeszcze się z nami podzielisz? 


Hey God! Are you ready?

Offline

 

#16 2011-03-28 18:59:14

Katana

Użytkownik

Punktów :   

Re: Słodka przeszłość (GazettE)

Chyba tak xD Jeżeli nie będzie leżeć i się kurzyć,niepotrzebnie zajmując miejsce,to tak ^ ^

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
GotLink.pl